piątek, 19 grudnia 2008

Idą święta...

Pierniczki upieczone, między jednym projektem a drugim. A amoniaczki porobię w kształcie profili walcowanych :) Eh piec się babie zachciało, jak zbrojenie żelbetu projektować trzeba.

Żeby nie było, przynajmniej całkowanie poćwiczyłam.

niedziela, 30 listopada 2008

Pumpiernik

Czyli "piernik" z pumpernikla (bez pieczenia). Przepis znalazłam kiedyś na ugotuj.to, wydał mi się ciekawy, dodałam do ulubionych "do zrobienia kiedyś". Teraz, wraz z weekendem korzennym nadszedł TEN dzień. A oto on:
  • Pumpernikiel (pisało 200g, ja dałam paczkę 250)
  • 300g gorzkiej czekolady
  • łyżeczka przyprawy piernikowej
  • 1/2-2/3 szklanki piwa
Pumpernikiel pokruszyć, czekoladę roztopić, następnie dodać do niej piwo i przyprawę, pokruszony pumpernikiel i wymieszać. Wylać do formy (np na dno tortownicy) i schłodzić przez parę godzin. Ja wylałam 2 warstwy, które następnie przełożyłam korzennym agrestem (przepis), który okazał się idealnym dodatkiem :)

"Piernik" jest dość ciężki, mocno czekoladowy - na zdjęciu nie prezentuje się, ale mi osobiście bardzo smakuje, aczkolwiek wątpię, czy jeszcze kiedyś go zrobię, bo bomba kaloryczna z niego okrutna :) (choć fajny by z tego wyszedł torcik, gdyby zrobić z większej porcji...)

Korzenny agrest

Był w poście zbiorowym, ale zasłużył na specjalne potraktowanie, bo okazał się świetny :) W przyszłym roku pozycja obowiązkowa! Przepis wyszperałam kiedyś tutaj przy okazji nadmiaru agrestu, postanowiłam spróbować, jako, że nie przepadam za mdłymi dżemami agrestowymi, a i agrest był już dość dojrzały. Okazał siębyć strzałem w dziesiątkę - aromatyczny, nie mdły, idealny do pierników, pierniczków :)

Składniki
. 5 funtów dorzałego agrstu
. 4 funty brązowego cukru
. 2 szklanki octu winnego
. 2 łyżki goździków
. 3 łyżeczki cynamonu
. 3 łyżeczki gałki muszkatołowej

Sposób przyrządzenia
Umyć i obrać agrest, smażyć z resztą składników, aż dżem będzie miał właściwą konsystencję, nałożyć do słoików.

Korzenny deser jogurtowo - mandarynkowy

Czyli cytrusowa chwilka w korzenny weekend- jako że jedno z drugim bardzo pasuje. Nic skomplikowanego (chwilka to chwilka!).

Skład (2 porcje):
  • Jogurt korzenny:
  1. Litr mleka
  2. Kubeczek jogurtu naturalnego
  3. Kawałek kory cynamonowej
  4. Kawałek laski wanilii
  5. Kilka (naście ;)) zierenek kardamonu
  6. Kawałek imbiru
  7. Kilka goździków
  8. (dobrze, kiedy część przypraw jest zmielona wtedy będą "naocznie" wyczuwalne w jogurcie)
  • 2 mandarynki
  • Cynamon i kandyzowane skórki pomarańczowe

1. Jogurt robimy dzień wcześniej - gotujemy mleko z wszystkimi przyprawami ok 0,5 godziny, pozostawiamy, aby ostygł do temperatury ok 40-50 stopni (temperaturę można sprawdzić "na palucha" :)), wyciągamy przyprawy, dodajemy jogurt,porządnie mieszamy. Odstawiamy w ciepłe miejsce, ew pod pierzynę na parę godzin. Kiedy nabierze konsystencji jogurtu, przekładamy do lodówki na parę godzin.

2. Mieszamy jogurt (dodajemy jeszcze skórki pomarańczowe), nakładamy razem z mandarynką i skórkami pomarańczowymi do naczynka, posypujemy cynamonem

Chleb kardamonowo-anyżkowy (na zakwasie)

Strasznie chlebowo się tu ostatnio zrobiło :) Postaram się jutro urozmaicić menu, w końcu weekend korzenny mamy, czyli to, co tygrysy lubią najbardziej!

W każdym razie dzisiaj coś, czym sięzachwyciłam po ukrojeniu pierwszej kromki :) Przepis na ten chleb opublikowała w swoim czasie Liska na cincinie. Jako, że jestem maniaczką kardamonu musiałam wypróbować :) Chleb wyszedł pyszny, bardzo aromatyczny (co akurat nie każdemu może odpowiadać), jest dość wilgotny, ma sporo dziurek, ja się nim zajadałam :)

A oto przepis:
  • 240 g gorącej wody o temp. ok. 80 st C + 50 g mąki żytniej - dokładnie wymieszać, uważając, żeby nie zrobiły się kluchy i zostawić na noc.
  • Na drugi dzień wymieszać z:
200 g żytniego zakwasu
40 g miodu
50 g wody
300 g mąki żytniej (dałam po połowie chlebową i razową)
1 łyżeczka soli
łyżeczka ugniecionych nasion kardamonu (no dobra, dałam ciut więcej ;))
łyżeczka nasion anyżu

Wyrobiłam ciasto, zostawiłam do wyrośnięcia, potem znów przemieszałam, i zostawiłam na drugie rośnięcie w keksówce. Piekłam jakieś 40min w temperaturze jakoś między 180 a 220 (w kuchence o dużym rozrzucie ;)) - po pół godzinie wyjęłam z foremki dla lepszej kontroli (chleb jest upieczony jak popukany od spodu daje głuchy odgłos)

niedziela, 23 listopada 2008

Bajgle na zakwasie

Znalazłam przepis na blogu evenki. Jako że od dawna miałam ochotę na bajgle, a w lodówce wesoło bąbelkowało sobie pół słoika zakwasu... Od razu wpadły mi w oko :) Idealne na śniadanie (rosną w lodówce) - nie spodziewałam się, że aż takie pyszne wyjdą :)

Przepis (Te ilości to raczej z przymrużeniem oka należy potraktować ;)):
- 693 g mąki pszennej
- 304 g zakwasu (u mnie żytni)
- 308 g zimnej wody
- 2,5 g (7/8 łyżeczki) drożdży instant
- 13,5 g (2 i 1/4 łyżeczki) soli
- 18 g (1 łyżka) cukru
- 15 g (4 i 1/3 łyżeczki) proszku słodowego - dałam trochę cukru, ciut melasy...
- 47 g mleka w proszku
- 1 łyżka sody do gotowania
- dodatki do posypania

Z 8 pierwszych składników zagnieść ciasto, zostawić na 10 min, ukulkać 10 kulek, znów odstawić na 10 min. W tym czasie przygotować blachy z pergaminem (w przepisie stoi jeszcze, że mają być posypane kaszą manną... ja jakoś nie widziałam potrzeby ;)) Z kulek zrobić bajgle (najlepiej wsadzając w środek palucha i obmacując brzegi) - a potem siup do lodówki. Rano nagrzać piekarnik do 230 stopni, zagotować wodę z sodą i wrzucać do niej poklika - na pół minuty, po czym włożyć do piekarnika i skręcić temperaturę do 200 stopni. Piec, aż się zarumienią ;)


poniedziałek, 10 listopada 2008

Serik orzechowy

Przepis zaczerpnęłam z bloga Dorotus76, która z kolei znalazła go na bake or break (oj daleką drogę przeszedł...) - i o ile nie jestem jakąś wielką amatorką serników, a do tego ten ma milionpięćsetstodziewięćset kalorii, to jestem zachwycona i kiedyśtrzeba będzie jeszcze zrobić (już w nowym piekarniku, bo obecny woła o pomstę do nieba :)

A oto przepis:

Spód:

  • 1¾szklanki pokruszonych ciastek digestive
  • 1/3 szklanki rozpuszczonego masła

Składniki na spód wymieszać, wcisnąć w dno formy (tortownicy) o średnicy 23 cm. Podpiec w temperaturze 175ºC przez 6 minut (ja nie podpiekałam bo mam kowbojską kuchenkę...).

Masa orzechowa:

  • 2/3 szklanki golden syrupu (dałam miód akacjowy)
  • 1/3 szklanki roztopionego masła
  • 1 łyżka ciemnego brązowego cukru (nie dałam)
  • 2 jaja
  • 1,5 szklanki posiekanych orzechów włoskich
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Wszystkie składniki wymieszać, podgrzać, gotować 8 - 10 minut do zgęstnienia, ciągle mieszając. Wylać na podpieczony spód i odstawić na bok.

Masa serowa:

  • 750 g sera śmietankowego
  • 1 szklanka brązowego cukru (dałam jakieś 2/3 + łyżeczka melasy)
  • 2 łyżki mąki (dałam łyżkę kaszy manny i łyżkę mąki ziemniaczanej)
  • 4 jajka
  • 2/3 szklanki kremówki
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Twarożek ubić, dodawać stopniowo cukier, mąkę, jajka wbijać po jednym i dalej miksować. Na końcu wlać kremówkę i ekstrakt z wanilii, zmiksować. Masę serową wylać na masę orzechową, piec 1 godzinę w temperaturze 175ºC (piekłam trochę dłużej, bo dość wysoki był). Wystudzić i trzymać w lodówce minimum 4 h przed podaniem.

sobota, 8 listopada 2008

Racuchy z jabłkami

Gotujemy po polsku - 24.10. - 09.11.2008r.Jest to chyba danie, które spośród wszystkich robię najczęściej. Tak raz na tydzień/dwa smażę - i w końcu przy okazji gotowania po polsku doczekały się wpisania na blog :)

  • 300g mąki
  • 0,5l kwaśnego mleka/kefiru
  • 2 jajka
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • spora micha jabłek

Jabłka obrać i pokroić w cienkie płatki, resztę składników wymieszać, dodać jabłka, smażyć na złoto. Podawać posypane cukrem lub z sokiem/konfiturą. Dobre i na ciepło, i na zimno :)

czwartek, 6 listopada 2008

Zalewajka prosto z akademika ;)

Gotujemy po polsku - 24.10. - 09.11.2008r.Kiedyś jadałam często, kiedy gotowała ją moja ciocia-babcia - na tyle, że strasznie mi zbrzydła, i patrzeć już na nią nie mogłam - ale po pewnym czasie, gdy jest raz na ruski rok, z powrotem bardzo mi smakuje, a ze względu na niski koszt i szybkość wykonania, jest idealną zupą na studencki stół. Nagotowałam ostatnio cały gar i powoli likwiduję (odgrzewana jest nawet lepsza!)

Przepis

ziemniaki - ok 800g
butelka żurku
pół główki czosnku
2 cebule
marchew, seler, pietruszka
ziele angielski, majeranek, sól, pieprz
koperek
olej
kwaśna śmietana (ewentualnie)

Cebulę pokroić i podsmażyć na oleju, ziemniaki, warzywa i przyprawy zagotować (w 2-l garnku), kiedy będą miękkie dodać cebulę i żurek, poczekać, aż się zagotuje. Podawać z koperkiem; można na talerzu rozbełtać z łyżką śmietany (ja akurat nie miałam).

poniedziałek, 3 listopada 2008

Pancakes

Zawsze lubiłam puste, zwykłe naleśniki i nie dawałam się nikomu przekonać do wynalazków typu naleśniki z serem, z nutellą, jabłkami, czymoklwiek (herezje!!!) - podobnie z resztą, ja dziecię moje - no ale dziecię zachorowało, 2 dni nie jadło, próbowałam dać serek homo waniliowy - nie chciało... Zażyczyło sobie naleśniki - a że wiedziałam, że naleśnika pochłonie (moja krew!), postanowiłam zrobić coś grubszego, coby się najadło - i tak zaświtał w mojej głowie pomysł robienia pancakesów - a że został otwarty serek - zjadłam z serkiem (dziecię oczywiście bez) - i rzec muszę, że były jeszcze lepsze, niż puste! Myślałam, że nie różnią się wiele od zwykłych, w końcu trochę tylko gęstsze i proszek do pieczenia - a tymczasem, mimo tylko jednego jajka, mają taki fajny "jajeczny" aromat, bardzo delikatny smak.. rewelacja, polecam! Przepis chomikuję, jeszcze nie raz pewnie zrobię, bo pyszne są :)

przepis (wychodzi 5 naleśników):
  • 1 szklanka mąki
  • 1 łyżeczka cukru (ja zapomniałam... może i lepiej :)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1 jajko
  • 1 szklanka mleka
  • pół szklanki wody
  • 2 łyżki oleju
Ubić jajko, dodawać powoli resztę składników ciągle ubijając. Smażyć bez tłuszczu na patelni teflonowej (próbowałam z tłuszczem, nie wychodziły takie fajne).

niedziela, 2 listopada 2008

lokum

"Dość twardych słodyczy! Chcę miękkich!" krzyczał sułtan, gdy złamał sobie ząb na kolejnym cukierku. Nadworny cukiernik czym prędzej wziął się do roboty, wymyśli przepic, spróbował... I nazwał swoje dzieło "rahat lokum", czyli "przyjemny kęs". Sułtan był zachwycony, a lokum jest jednym z najbardziej znanych tureckich wyrobów.

Większość przepisów wymaga "cream of tartar", nie wiem, co on daje, pewnie sięnie dowiem, w każdym razie i bez niego jest fajne :)

Skład:
100g skrobii
1l wody/soku
250g cukru
2 łyżki soku z cytryny
Łyżka pektyny (opcjonalnie)
Dodatki smakowe/barwniki
orzechy - ok 2 garści (opcjonalnie)
skrobia i cukier puder do obtoczenia

Z połowy wody, soku z cytryny i cukru ugotować surop, ze skrobii i reszty wody ogotować kisiel, dolać do niego syrop i dodatki, gotować na małym ogniu ok 30-45 minut, na koniec dodać orzechy. Wlać ok 1-1,5cm warstwę do wyłożonego papierem do pieczenia pojemnika (np tortownica 26cm) i schłodzić (parę godzin). Pokroić w kostki, obtoczyć w mieszaninie skrobii i cukru pudru, rozłożyć na deseczce, daćjeszcze chwilę odpocząć w chłodzie :)

piątek, 17 października 2008

Mój pierwszy chleb na zakwasie

Zawsze myślałam, że to bardzo skomplikowane i ma małą szansę powodzenia... Ale jako, że moje motto życiowe brzmi "Co? Ja, *motyla noga* nie dam rady?" zakupiłam mąkę żytnią i zabrałam się do roboty. Na początek zakwas - z tego co ogólnie wyczytałam na necie wyszło, że trzeba zrobić z mąki i wody breję i postawić na kaloryferze, czasami dodając do słoika więcej brei. Pierwszy etap przeszłam. Jak brei było już całkiem sporo, przeszłam do etapu drugiego. Przejrzałam kilka przepisów, ale wszędzie była mowa o 2-3 łyżkach zakwasu, ewentualnie robieniu z nim jakichś cudów. Jakie 2-3 łyżki, ja mam tego cały słoik!!! W końcu, zachęcona komentarzami, zdecydowałam się na "Tatterowiec".


Przepis z lekką modyfikacją:

400g zakwasu żytniego razowego
150ml wody
100g mąki żytniej razowej
300g mąki pszennej chlebowej (nie miałam, dałam 100g razowej orkiszowej i 200 tortowej)
1 łyżka soli
1 łyżeczka demerary
dodałam jeszcze po garstce pestek dyni i siemienia lnianego

Wszystko wymieszałam (lepkie bardzo było), odstawiłam na godzinę, wymieszałam jeszcze raz, przełożyłam do małej keksówki wysmarowanej oliwą i obsypanej otrębami, posmarowałam na wierzchu oliwą, przykryłam folią i wstawiłam do piekarnika z włączoną żarówką. Po ok. 2h chleb podwoił już swoją objętość, więc posypałąm tym i owym i przekręciłam pokrętło do pozycji "200" - kiedy się nagrzało, spryskałam chleb i piekarnik wodą. Po niecałej godzinie pieczenia był gotowy - rewelacyjnie smakuje i ma obłędnie chrupiącą skórkę :) Pierwsze koty za płoty, będę robić go częściej, zaraz dokarmię zwierza w słoiku coby na poniedziałek mieć na kanapki na drugie śniadanie - dzięki Tatter!

sobota, 11 października 2008

Ziemniaki truflowe

Ziemniaczany Tydzień część II 3-12.X.2008Tym razem nie przepis, a ot taka ciekawostka z okazji ziemniaczanego tygodnia: ziemniaki truflowe. Kusiły mnie od jakiegoś czasu, no ale że są droższe od zwykłych ziemniaków, a ja koneserem ziemniaków nie jestem - skusiłam się w końcu na zakup kilku z powodu owej doniosłej okazji. Ugotowałam je na parze, popietruszkowałam (masłować ziemniaków ponoć nie wolno) - okazało się, że smakują... praktycznie jak zwykłe kartofle - gdzieś kiedyś czytałam, że lekko orzechowo - jakoś nie czułam, a orzecha to zawsze można do kartofli wszucić... (o właśnie... szalone pomysły się zaczynają lęgnąć). Choć efekt wizualny jest świetny (na zdjęciu mniej fioletowe, niż w rzeczywistości, tak światło padało a zbyt głodna już byłam, żeby kombinować):Tak post scriptum: Zaczął się rok akademicki, więc na szaleństwa w kuchni mniej czasu, a i z dostępnością sprzętu różnie bywa - więc prawdopodobnie zmieni mi się nieco formuła bloga - bardziej studencko będzie :)

piątek, 3 października 2008

Zielono mi... (matchabułeczki)

Szaleństw z Matchą ciąg dalszy (nowa paczka już w drodze, więc mogę zaszaleć i skończyć poprzednią). Od pewnego czasu chodziły za mną bułeczki z matchą (kiedyś wypatrzyłam na tym blogu i stwierdziłąm, że mus) - dziś uznałam, że nadszedł TEN dzień.

Przepis:

400g mąki
2 łyżeczki matchy
łyżeczka drożdży instant
szklanka mleka
30g cukru
pół łyżeczki soli
30g stopionego masła
pasta z fasolki azuki*

Z cukru, mąki, mleka, drożdży zaczęłam wyrabiać ciasto, na koniec wlałam jeszcze masło; kiedy się wyrobiło, odstawiłam do wyrośnięcia (u mnie godzina, ciepło było), podzieliłam na 15 części, odstawiłam na chwilę, potem nadziałam pastą z azuki, odstawiłam jeszcze na jakieś 20-30 min, piekłam w 180 stopniach, aż się upiekły ;) Bułeczki są mięciutkie, nie są bardzo słodkie, smak hetbaty nie jest bardzo narzucający się - taki akurat fajnie wyczuwalny - no i mina osoby, która bez zbytnich oględzin szybko chwyci za bułkę, ugryzie i zobaczy jej kolor jest bezbłędna.

*Pasta z azuki - namoczyć fasolkę azuki na noc, potem gotować, aż się rozgotuje, posłodzić (tak dość sporo, słodkie ma być), dodać trochę oleju i zmiksować. Jeśli jest za rzadka, jeszcze chwilę pogotować aż do uzyskania odpowiedniej (pastowatej) konstystencji - świetnie pasuje do matchy.

wtorek, 30 września 2008

Matcha jogurtowa

Uwielbiam tę herbatę - smakuje świetnie, ma obłędny kolor, a wyczyniać z nią można cuda-cudeńka. Zanim pierwszy raz jej spróbowałam, myślałam o niej jako ot, takiej tam ciekawostce - tymczasem stałą się dla mnie odkryciem roku. Szkoda tylko, że nie ma jej w sklepie za rogiem ;)

1 łyżeczka matchy
pół szklanki jogurtu naturalnego
pół szklanki mleka
cukier (niekoniecznie)
lód (niekoniecznie)

Matchę zalać odrobiną gorącej wody i porządnie wymieszać. Zmiksować mleko z jogurtem i cukrem, połączyć wszystkie składniki, wymieszać (można wtedy porobić fajne wzorki...) lub zmiksować (żeby była pianka...). Polecam, pycha!



niedziela, 28 września 2008

Jogurt jabłkowy

Z okazji dnia jabłka. Pomysł na obchody, jak z tego typu imprezami bywa narodził się spontanicznie. Początkowo miałam nie brać udziału, bo nic oryginalnego do głowy mi nie przychodziło, a że ciasta i tak było napieczonego nieco, to stwierdziłam, że nie kombinuję, bo to nie będzie bezpieczne ;) No ale robiąc dziś jogurt zerknęłam na stojące obok jabłka i stwierdziłam, że może tym razem jabłkowy? Jak pomyślałam, tak uczyniłam.

Jogurt jabłkowy

1l mleka
jogurt z żywymi kulturami bakterii
1 jabłko
garść jabłek suszonych
łyżka cukru

Mleko zagotować (chyba, że jest UHT). Jabłka pokroić w kostki. Zrobić z tego jogurt dostępną sobie metodą, podaję wymagającą najmniej sprzętu: kiedy mleko ostygnie do temperatury ok 50 stopni, dodać do niego jogurt i resztę składników, porządnie wymieszać, włożyć pod pierzynę. Po paru godzinach przełożyć do lodówki.

piątek, 26 września 2008

Drożdżówki kokosowe

Zastanawiałam się, co by tu zrobić z resztką mleczka kokosowego - no i trafiłam na blogu Tatter na ten przepis - od razu przypadł mi do gustu - mleko kooksowe i wiórki do środka drożdżowego? Tego jeszcze nie było! Oto ten przepis (z drobnymi modyfikacjami, wiadomo, jak jest ;)):

  • pół szklanki mleka kokosowego
  • pół szklanki mleka
  • torebka cukru wanilinowego
  • 450g mąki
  • 25g wiórków kokosowych
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 50g cukru caster (nie mam bladego, co to jest, uznałam, że trzcinowy będzie pasował)
  • 40g masła
  • łyżeczka drożdży instant
  • 4 łyżki stopionego masła
  • gruby cukier
  • wiórka kokosowe

Ze składników z pierwszej części zagniotłam ciasto (twardawe było, podczas zagniatania wypiło jeszcze trochę mleka), odstawiłam do wyrośnięcia (u mnie ok 0,5h). Wg oryginalnego przepisu należało podzielić na 12 części, zrobić z nich wałeczki i zwinąć, ja rozwałkowałam, posmarowałam masłem, posypałam cukrem i wiórkami kokosowymi, zwinęłam w rulon i pokroiłam na plasterki o grubości ok 2cm (24 wyszło), które ułożyłam na blasze wyłożonej pergaminem. przykryłam ściereczką, odłożyłam na jakiś czas. Przed włożeniem do piekarnika posmarowałam masłem i posypałam jeszcze cukrem i wiórkami. Parametrów piekarnika nie podam bo mój to totalny świr ;) W oryginale było 220 stopni i 15 min.


Jogurt mocno kokosowy

Ostatnimi czasy popadłam w uzależnienie od jogurtu - jem go na najrozmaitsze sposoby. Ostatnio, oprócz robienia sobie jogurtu naturalnego, po przejrzeniu bloga Samanii, eksperymentuję z różnymi smakami. Przepis na ten jogurt pochodzi z wymienionego wcześniej bloga (świat byłby uboższy, gdyby nie translator google ;)).

0,5l mleka
0,1l mleczka kokosowego
30g wiórków kokosowych
2 łyżki cukru
Jogurt z żywymi kulturami bakterii

Mleko przegotować, poczekać aż ostygnie. Dalsza część zależy od posiadanego sprzętu - ja używam thermomixu, ale zasada jest taka, że trzeba wszystko to wymieszać i doprowadzić do temperatury ok 50 stopni (albo dodać do mleka w momencie, kiedy stygnąc osiągnie tę temperaturę), po czym sprawić, żeby wolno stygło - najlepiej pod pierzyną. Po kilku godzinach wstawić do lodówki aż się porządnie schłodzi (przez cały ten czas nie mieszać, niech siedzi spokojnie - mieszamy dopiero po schłodzeniu).

niedziela, 14 września 2008

Crumble on!

Od pewnego czasu chodziło za mną coś nieokreślonego z jabłkami - ale na ciasto jakoś nie miałam ochoty piec ciasta (z resztą, to nie było to, co za mną chodziło...) 0 już się łamałam i chciałam upiec bułeczki, takie jak u Kuchareczki, no ale leń zwyciężył. To "coś" jednak za mną chodziło i nie chciało się odczepić mimo tony spałaszowanych jabłek, aż dostałąm oświecenia... Tak, zrobię crumble! I to był strzał w dziesiątkę.


Przepis.

Składniki:
  • 150g mąki (dałam pół na pół zwykłej pszennej i razowej orkiszowej),
  • 150g otrębów (płatków) owsianych,
  • 150g cukru trzcinowego,
  • 150g masła,
  • proszek do pieczenia,
  • kilka obranych i pokrojonych w plasterki jabłek,
  • 2 garście jeżyn,
  • cukier wanilinowy,
  • cynamon.
Z mąki, otrębów, cukrumasła zrobić kruszonkę, dodać proszku do pieczenia. Połowę ułożyć na dnie żaroodpornego naczynia wysmarowanego tłuszczem i lekko spłaszczyć, położyć na tym owoce przesypując cukrem wanilinowym i cynamonem, na wierzch dać resztę kruszonki, piec 45 min i 180 stopniach.

sobota, 13 września 2008

Przenosiny

Powoli przenoszę tu starego bloga (super, że można wpisywać daty notek, na spokojnie sobie pokopiuję jak będę miała czas - szkoda tylko, że komentarze przepadną). Powoli przyzwyczajam się do bloggera, już widzę, że jest o wiele wygodniejszy od WP. Od dawna chciałam to zrobić, ale jakoś nie mogłam się zebrać, ale teraz wiedzę, że to był dobry krok :)

piątek, 15 sierpnia 2008

Suszone pomidory w oliwie

Spóźniony wpis tygodnia przetworów domowych - jakoś nie mogłam się zebrać, żeby umieścić. A wykonałam tak: ususzyłam pomidory, napakowałam w słoiki z ząbkiem czosnku, zalałam oliwą i zapasteryzowałam (krótko, zeby tlyko sięzassało, bo i psuć się nie ma za bardzo co...). Będzie na zimę - szkoda, że wyjeżdżam i nie zdążę nasuszy ćwiększej ilości


środa, 13 sierpnia 2008

Spiżarnia

Post z okazji porządków w komodzie i kończącego się tygodnia przetworowego.



Tak więc stoją soki jabłkowe, kompoty z jabłek, brzoskwiń, moreli, gruszek i wiśni, dżemy i marmolady z agrestu, jabłek i gruszek (w różnych kombinacjach...), fasolka szparagowa, ogórki... Nazbierało się tego. Nie wypisuję wszystkich przepisów, bo robię "na oko" - tak, żeby było akurat słodkie, i dosypuję, co mi tam wpadnie do głowy, że by pasowało - te, które robiłam według jakiegoś przepisu, albo zrobiłam w sposób, który warto (IMO) zapamiętać, spisałam i dołączam tutaj w pliku pdf, coby nie wydłużać tego postu do kilometra :) Nie wszystkie jednostki w przepisach są w układzie SI, niektóre w układzie "miskowym", ale idzie się połapać.


piątek, 8 sierpnia 2008

Przekleństwo wiosny 2004 czyli cebulaki :)

Oj tej wiosny przeklinałam tego, co je wymyślił... I nie mogłąm zrozumieć, jak to może ludziom smakować (w bufecie były takie gumiaste, z prawie surową cebulą, fuj!) - ale ostatniomi czasy zaczęły za mną chodzić (tak czasem mam z rzeczami, których nie lubię - to samo było z bawarką - chociaż to było przelotne - napiłam się, zrobiło mi się lepiej, ale dalej nie przepadam) - no i upiekłam - o od tej pory koniec :) Szczególnie jak są takie cieplutkie, chrupiące... Mogłąbym zjaeść każdą ilość. Ten przepis jest super na śniadanie - krótko rosną, a w czasie rośnięcia akurat się cebula zdąży usmażyć.

paczka drożdży instant
0.75 szklanki ciepłego mleka
łyżeczka cukru
szklanka mąki zwykłej
szklanka mąki razowej
szczypta soli
2 łyżki oleju
jajko
łyżeczka suszonego oregano

4-5 cebul
pół szklanki wody

Wymieszać drożdże z mlekiem i cukrem, odstawić. Przesiać mąkę, wymieszać z solą i oregano, dodać olej, jajko i drożdże z mlekiem, wyrobić. Uformować kulki, położyć na blasze z pergaminem, przykryć i odstawić do wyrośnięcia. W tym czasie pokroić cebulę, podsmażyć - kiedy będzie się złoćić, dolać wodę i doprawić (czym kto lubi - ja np pieprzem, solą i przyprawą do grilla) poddusić, wygotować wodę. W plackach zrobić dołki spodem szklanki, nałożyć w nie cebulę, piec ok 20 min w 220 stopniach (tj w moim kowbojskim piekarniku... gdzie indziej pewnie trochę dłużej)

czwartek, 7 sierpnia 2008

Konfitura z agrestu

Składniki:

5 szklanek agrestu

2 pełne garście świeżo zerwanych liści z wiśni

7 szklanek cukru

2 szklanki wody

Agrest wydrylować, umyć liście wiśni, odłożyć ok 10 sztuk. Zalać liście 2 szklankami wody i zagotować. Wodą z liśćmi zalać agrest i odstawić po wystygnięciu na noc do lodówki. Rano sokiem zalać cukier i doprowadzić do wrzenia. Do syropu włożyć agrest bez liści, gotować ok. 15 minut, aż owoce staną się przejrzyste, ale pozostaną jeszcze zielone. Na 2 - 4 minuty przed końcem gotowania włożyć około 10 sztuk świeżych liści wiśniowych. Konfiturę z liśćmi nałożyć do słoików.

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Tęczowy galaretkowiec

Czyli klasyka na upały... Najbardziej podoba mi się w nim to, że szybko zastyga i nie ma z nim takiej papraniny jak zazwyczaj z galaretkowymi "pasiakami". Cała filozofia polega na zmiksowaniu schłodzonej galaretki za śnieżką (taką do wody) - po jakichś 2 minutach (jak zacznie krzepnąć - a tym czasie miksujemy następny pasek...) trzeba zmiksować jeszcze raz - i siup do foremki. Jeszcze na chwilę do lodówki i można wyciągać. Tutaj foremka 1.5l - za 3 galaretek (robione z mniejszej ilości wody - po zmiksowaniu zyskują na objętości).

sobota, 2 sierpnia 2008

Gorąco... no to smoothie :)

Czy może być coś bardziej owocowego, niż owoce? IMO tak, co widać na załączonym obrazku:

Przy tym zimne, gęste, pyszne - tutaj szklanka świeżego soku jabłkowego, szklanka świeżych malin, szklanka mrożonych żurawin (+ cukier ile kto tam...) - wszystko bo blendera/thermomixa/co kto ma - i żaden upał nie groźny.

środa, 30 lipca 2008

Buły rosną, a ty śpisz

Tyle razy wchodziłam na blog kuchareczki, że nie wytrzymałam... I o dziwo wyszły - węszę w tym jakiś masoński spisek, tym bardizej, że mają jakąś taką magiczną włąściwość, że co nie spojrzę na miskę z nimi, to jest ich mniej...



Przepis (skopiowany z ww. bloga)

Składniki:


  • 2,5 dag masła lub margaryny (dałam olej)

  • szklanka mleka,

  • duża szczypta soli,

  • 2,5 dag drożdży (dałm półtora łyżeczki instant),

  • 1 jajko, 50 dag mąki (dałam trochę tortowej, trochę razowej),

  • mleko do posmarowania



Przygotowanie:
Wieczorem przygotuj ciasto: rozpuść masło, ostudź (wszystkie składniki muszą mieć temperaturę pokojową). Rozetrzyj drożdże w odrobinie mleka, dodaj sól, jajko, resztę mleka, masło i mąkę (najlepiej rozmieszaj wszystkie składniki oprócz mąki i dodawaj ją etapami podczas dalszego mieszania). Wyrób gładkie ciasto, możesz dodać ewentualnie trochę więcej mąki. Uformuj 12 okrągłych bułeczek (mi wyszło 15...). Ułóż na posypanej mąką desce. Wstaw na noc na dolną półkę lodówki. Rano nagrzej piekarnik do temperatury 250oC. Przełóż bułeczki na wyłożoną pergaminem blachę, podsmaruj każdą z nich mlekiem i piecz około 10 minut (ja piekłąm dłużej, bo nie mogłam się doczekać, aż mi się piekarnik na tyle rozgrzeje...)

niedziela, 27 lipca 2008

Matcha

Nawiązując do niedawnego chlebka i jego tajemniczego składnika... matcha jest to japońska herbata, mająca postać zielonego pudru. Pochodzi z herbaty Gyokuro, używana jest w japońskiej ceremonii parzenia herbaty. Podczas ceremonii, herabatę tę roztrzepuje się w glinianej miseczce bambusowym pędzelkiem - chasenem - jednak w skromniejszych, polskich warunkach najlepiej po prostu zalewać ok 2 płaskich łyżeczek na filiżankę i energicznie zamieszać. Stanowi też ciekawy dodatek do potraw (np ciastek ;).

Image Hosted by ImageShack.us

sobota, 26 lipca 2008

Chlebek zawinajny w 2 kolory

Przepis zamieściła w swoim czasie na cincine Hichotka (zmodyfikowany z książki "sekrety kuchni") - od razu wpadł mi w oko... Tyle, że przepis był z melasą, a jako, że jej nie miałam, za to pod ręką stała puszka z matchą a mamy zielony tydzień...



Składniki: (ja robiłam z połowy porcji)
  • 1 i 1/2 łyżki suszonych drożdży
  • 120 ml ciepłej wody
  • 2 łyżki cukru pudru (dałam zwykły...)
  • 75 dkg mąki pszennej
  • 30 dkg mąki razowej
  • pół łyżki soli
  • 2 i poł szklanki ciepłego mleka
  • 8 dkg masła
  • 3-4 łyżki melasy (dałam matche)
  • 1/4 szklanki siemienia lnianego

Drożdże rozpusścić w letniej wodzie z łyżką cukru, odstawić na 5 minut. 40 dkg mąki pszennej resztę cukru i sól wymieszać. Dolewć drożdże, mleko i rozpuszczone ciepławe lekko masło. Mieszać powoli do uzyskania jednolitej masy.

Podzielić masę na dwie porcje:
  • Do jednej porcji dodać resztę mąki pszennej i wyrabiać aż będzie elastyczne (jeżeli zajdzie potrzeba doleać wody bądź dosypć mąki tak by ciasto miało jednolitą konsystencję - nie lejącą!!). Uformować kulę i włożyć do miski natłuszczonej oliwą. Kulę obkręcić tak aby cała kula była obsmarowana delikatnie oliwą. Odstawić amy na godzinę.
  • Do drugiej porcji ciasta dodać melasę, mąkę razową oraz siemie lniane. Dobrze wyrobić i potraktować jak pierwszą porcję ciasta.
Natłuścić foremki do ciasta: 21cmx11cm.
  • Pierwszą część ciasta rozwałkować na lekko posypanej mąką stolnicy na prostąkąt ok. 40x20 cm.
  • Drugą porcję rozwałkowujemy w identyczny sposób jak pierwszą.
Nakłożyć obie porcje na siebie (oba prostokąty tak by pod spodem był jasny a na wierzchu ciemny) Przecinąć nożem na pół tak by powstał prostokąt 20x10 cm. Rozwałkować je i włoyć do foremek.

Odstawić na godzinę do wyrośnięcia pod przykryciem.
Piec przez ok. pół godziny tem. 220*C

niedziela, 20 lipca 2008

Jogurt grecki/lekki serek

No i okazało się, że to prostsze, niz myślałam. Produkcja rusza pełną parą! Wystarczy zrobić zwykły jogurt: mleko z jogurtem naturalnym (parę łyżek na litr) podgrzać do temperatury nie wyższej, niż 50 stopni, na parę godzin pod pierzynę, potem schłodzić w lodówce. Faza II: robienie jogurtu greckiego: sitko wyłożyć sciereczką, wylać na nie jogurt, włożyć do lodówki na parę godzin. Finito :) Teraz tylko dorwać jakieś owoce

piątek, 18 lipca 2008

Lemon pudding cakes

Przepis pochodzi z bloga alpineberry - coś zupełnie innego, niż budyń z torebki...

Image Hosted by ImageShack.us

A robi się go tak:


  • 2 Łyżki miękkiego masła

  • 2/3 szklanki cukru (bardzo złodkie wyszło....)

  • 1 cytryna (skórka i sok)

  • 2 jajka

  • 3 łyżki mąki (nie chciało mi się szukać zwykłej, pod ręką miałam orkiszową razową...)

  • Pół żyżeczki proszku do pieczenia

  • Szklanka mleka


Zmiksować masło z cukrem, dodać startą skórkę z cytryny i żółtka jajek, miksowac aż będzie jednolite, nie przewywając miksowania dodać mąkę i proszek do pieczenia, następnie sok z cytryny i mleko.
W oddzielnym pojemniku ubić białka, delikatnie wymieszać z zawartością pierwszego pojemnika. Rozłożyć do żaroodpornych miseczek, wyłożyć je do formy na ciasto, wypełnionej gorącą wodą, włożyć do nagrzanego do 180°C piekarnika na ok 25 min (aż się zrobi złote na wierzchu). Podawać ostudzone.

Deser jest o tyle ciekawy, że są w nim 3 warstwy - górna - skórka - lekko gumowaty korzuszek, potem rozpływająca sięw ustach warstwa "mączna", a na samym dnie - mocno cytrtynowa - budyniowa. Warto siętrochęwysilić, żęby czegoś takiego skosztować (choć moje dziecię bez spróbowania stwierdziło "ja tego nie lubię" - ale ten typ tak ma) - tylko naspępnym razem dam mniej cukru. Wyszły 4 porcje.



Image Hosted by ImageShack.us

Wszystko fajnie, ale ile to mogło mieć kalorii... Wypadałoby spalić. Ostatnimi czasy biegam sobie wieczorami - nie trzeba niczego specjalnie przygotowywac, planować, kombinować - sport dla mnie :) po prostu założyć najtańsze trampki z CCC i wybiec z domu. Zaczęło się jeszcze w czasie roku akademickiego od wzajemnej motywacji z przyjaciółmi, no i połkęłam bakcyla. Owszem, wybrać sie często i gęsto trudno, ale jak już się biegnie, zwłaszcza z dobrą muzyką w słuchawkach, można biec i biec.... Ostatnio na przykład tędy:

Image Hosted by ImageShack.us


Oczywiście trochę szybciej, niż google sądzi - a pomyśleć, że kiedyś po połowie takiej trasy uważałam, że "dałam sobie w d..." :)

wtorek, 15 lipca 2008

Kaffebrod med kardemumma czyli szwedzkie bułeczki kardamonowe

Przepis pochodzi z bloga Liski. Są to moje pierwsze drożdżówki, więc trema była. Spodziewałam się, że mogą wyjść dobre, ale... Nie aż tak :) Mam je zanieść w prezencie koleżance, ale korci mnie, żeby olać imprezę, zaszyć się, i samej spałaszować wszystkie :)



Przepis:

1 łyżka cukru
1/4 szkl (50 ml) ciepłej wody
2 i 1/4 łyżeczki drożdży instant
200 ml mleka
1 łyżka śmietany
100 g masła
450 g mąki (ok. 3 szklanek)
120 g cukru
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka swieżo utłuczonego zielonego kardamonu

Do posypania:

2 łyżki masła, roztopionego i ostudzonego
3 łyżki cukru
1/2 łyżeczki cynamonu

Do posmarowania:

1 jajko plus 1 łyżeczka wody
płatki migdałów i cukier




W miseczce wymieszać łyżkę cukru, ciepłą wodę i drożdże.
Odstawić na kilka minut aż zacznie bąblować (ok. 10 minut).

W rondelku wymieszać mleko, śmietanę i masło. Podgrzać aż masło się roztopi. Odstawić by ostygło. Wtedy połączyć z mieszaniną z drożdżami.

W dużej misce wymieszać mąkę, cukier, sól i kardamon. Połączyć z mokrymi składnikami, zagnieść ciasto (można mikserem).
Przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia na 1 h.

Piekarnik nagrzać do temp. 200 st C

Ciasto rozwałkować na prostokąt wielkości 40 x 45 cm.
Posmarować go masłem, posypać cukrem i cynamonem. Zwinąć jak roladę.
Pokroić na kawałki grubości 3,5 - 4 cm. Kawałki ułożyć na blaszce wyłożonej papierem. Posmarować resztką masła.
Ostawić do wyrośnięcia na 30-60 minut.

Przed wstawieniem do piekarnika posmarować z wierzchu jajkiem z wodą, posypać cukrem i migdałami.
Piec ok. 20-25 minut, aż będą koloru ciemnozłotego.

Palce lizać. A oto gotowe do drogi:

niedziela, 13 lipca 2008

Lody bananowo - porzeczkowe

Jakże proste, a pyszne - do tego niskokaloryczne (jak na lody oczywiście) Nie trzeba żadnego cukru, bo i tak dzięki bananom jest słodziutkie, konsystencja świetna :)

Skład na 4 porcje:


  • 4 banany

  • 3/4 szklanki czerwonych porzeczek



Wykonanie:
Porzeczki i pokrojone bnany zamrozić, potem zmiksować. Udekorować zamrożonymi plstrami banan i porzeczkami.