poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Tęczowy galaretkowiec

Czyli klasyka na upały... Najbardziej podoba mi się w nim to, że szybko zastyga i nie ma z nim takiej papraniny jak zazwyczaj z galaretkowymi "pasiakami". Cała filozofia polega na zmiksowaniu schłodzonej galaretki za śnieżką (taką do wody) - po jakichś 2 minutach (jak zacznie krzepnąć - a tym czasie miksujemy następny pasek...) trzeba zmiksować jeszcze raz - i siup do foremki. Jeszcze na chwilę do lodówki i można wyciągać. Tutaj foremka 1.5l - za 3 galaretek (robione z mniejszej ilości wody - po zmiksowaniu zyskują na objętości).

Brak komentarzy: